WAŻNA INFORMACJA - strona korzysta z plików Cookie
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania prezentowanej zawartości do potrzeb odwiedzających. Korzystanie z naszego serwisu internetowego bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci Twojego komputera.

Akademia Polskiej siatkówki

  
Dane do logowania
Dwie porażki

PRZEDOLIMPIJSKI BILANS

Kolejne cztery medale imprez mistrzowskich w kadencji Andrei Anastasiego – brązowe medale Ligi Światowej i mistrzostw Europy, srebrny medal Pucharu Świata wraz z awansem do igrzysk olimpijskich w 2011 roku i wreszcie historyczny tryumf w tegorocznej Lidze Światowej – to bilans, który uprawniał do planowania medalu w Londynie. Medalowa ciągłość oraz styl zwycięstwa w Lidze Światowej 2012 stwarzały poważne przesłanki, by w drużynie Anastasiego upatrywać nawet mistrza olimpijskiego. W mediach ciągle przypominano, że w 2008 roku Amerykanie pokonali Brazylię w finale LŚ i powtórzyli to samo w finale turnieju olimpijskiego. Takie analogie niemal wszystkim bardzo odpowiadały. Anastasi wybrał model amerykański – hartowanie olimpijskiego medalu miało odbywać się przez sukcesy w Lidze Światowej.

Kolejnym atutem biało-czerwonych miał być stabilny skład. Dość szybko wykrystalizowała się dwunastka, która znakomicie spisywała się w Lidze Światowej, a w turnieju finałowym w Sofii poznaliśmy nawet skład wyjściowy: na rozegraniu – Łukasz Żygadło, na środku – Piotr Nowakowski i Marcin Możdżonek, za przyjęcie odpowiadali Michał Winiarski i Bartosz Kurek, pierwszym atakującym był Zbigniew Bartman, a libero – Krzysztof Ignaczak. Zadaniowo na zagrywkę wchodzili Michał Ruciak i Jakub Jarosz. Paweł Zagumny, Grzegorz Kosok, Michał Kubiak i Jakub Jarosz desygnowani byli do gry w sytuacjach kryzysowych lub w razie zmęczenia kolegów z podstawowego składu. Bezcennym atutem był też fakt, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów trener polskiej reprezentacji miał do dyspozycji komplet zawodników zdrowych. Anastasi rzeczywiście na każdej pozycji dysponował alternatywą, dlatego mógł postawić na stabilizację wyjściowego składu.

Ubiegłoroczne medale i pokonanie czterokrotnie w tym roku niedoścignionej wcześniej Brazylii, wygrane nad Bułgarami i Amerykanami w finale Ligi Światowej sprawiły, że nasi siatkarze stali się bardzo mocni mentalnie. Dzielnie znosili rolę faworyta numer jeden do olimpijskiego tryumfu. Polacy jeszcze dodatkowo potwierdzili swój potencjał w zwycięskim memoriale Huberta Wagnera, zwyciężając kolejnych uczestników londyńskich igrzysk – Argentynę i Niemcy. Tak więc na dwanaście drużyn wybierających się do Londynu Polacy mieli na rozkładzie pięć. Z kandydatów do medali zagadką pozostawali Rosjanie i Włosi, których zabrakło w finale Ligi Światowej. Ci ostatni zostali jednak pokonani już na początku olimpijskiej rywalizacji.

Przygotowania do imprezy docelowej przebiegały bez zakłóceń, a związek dbał o zabezpieczenie niemal wszystkich potrzeb kadry. Atmosfera w reprezentacji, mimo naprawdę tytanicznej pracy, a szczególnie atmosfera wokół niej była nadzwyczajna. Media prezentowały bardzo pozytywny wizerunek kadry Anastasiego, kibice zaś, szczególnie po nieudanym dla Polski Euro 2012, z nadzieją skierowali wzrok na siatkarzy – jedynych reprezentantów polskich gier zespołowych w Londynie.

Zaloguj się, aby przeczytać artykuł.

Dostęp do artykułu tylko dla zalogowanych użytkowników. Jeżeli nie posiadasz konta w Akademii Polskiej Siatkówki - możesz je założyć w dosłownie kilkadziesiąt sekund.