WAŻNA INFORMACJA - strona korzysta z plików Cookie
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania prezentowanej zawartości do potrzeb odwiedzających. Korzystanie z naszego serwisu internetowego bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci Twojego komputera.

Akademia Polskiej siatkówki

  
Dane do logowania
Wcześniej głosowałeś na ten artykuł. Nie ma sensu robić tego po raz drugi. Twój głos nie może zostać zapisany.
Stres

Człowiek poddany działaniu stresorów – wymogów otoczenia, oczekiwań kibiców, rodziców i prezesów (w przypadku trenera) podejmuje działania próbujące sprostać oczekiwaniom i wymogom sytuacji. Działania te mogą być jednak nieskuteczne, a wręcz nielogiczne, a dzieje się tak, gdy nadmierny stres paraliżuje zdolność oceny sytuacji i skuteczne działanie. Stres blokujący reakcje zawodnika przejawia się czasem w napięciu mięśniowym, trudności w koncentracji, w drżących nogach czy rękach. U trenerów zaś może się on przejawiać brakiem podjęcia odpowiedniej decyzji. Takie decyzje mogą dotyczyć doboru rodzaju sprzętu, jakiego używa zawodnik czy też zmian samych zawodników w trakcie zawodów. Spotkałem się z sytuacją, gdy w meczu o bardzo ważną stawkę trener nie zmienił w trakcie kilkudziesięciu minut gry żadnego zawodnika, pomimo tego, że ci będący na boisku grali słabo. Zastanawiające może być też to, że w trakcie treningów zespół ćwiczył różne wersje ustawienia, jednak w samym meczu trener nie reagował na wydarzenia na boisku. Młodzi chłopcy siedzący na ławce aż palili się do gry, jednak trener nie podejmował decyzji o zmianach. Taka sytuacja może być wynikiem stresu, który sparaliżował trenera i jego ocenę wydarzeń. Zdarza się, że nagromadzony stres znajduje czasem ujście w bardzo dziwny i nieprzewidziany sposób. Przykładem takiego wybuchu jest sytuacja z kobiecych rozgrywek Ligi Mistrzyń w piłkę ręczną, jaka miała miejsce jesienią 2009 roku. Trener austriackiego zespołu Hypo Niederoesterreich – Gunnar Prokop uratował remis swojej drużyny wbiegając na boisko w ostatnich sekundach meczu i doprowadzając do zderzenia z zawodniczką francuskiej ekipy. Uniemożliwił tym samy zdobycie decydującej bramki, jednak jego zachowanie trybunał Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej potraktował bardzo surowo, nie tylko zabraniając mu wykonywania dalej zawodu trenera, ale także zdymisjonowano go z wielu funkcji, jakie pełnił w EHF. Jak sam Prokop przyznał: Rezygnuję z pracy jako trener i zamierzam udać się do psychiatry. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego to zrobiłem. Nadmierne obciążenia, oczekiwania oraz brak możliwości rozładowania stresu i zapanowania nad własnymi emocjami mogą prowadzić do złych lub wręcz katastrofalnych w skutkach decyzji. Warto więc zareagować wcześniej, odczytać sygnały płynące z ciała i podjąć takie działania, które pozwolą zapanować nad naszym stresem. Przyczyn stresu w pracy i życiu trenera znajdziemy setki. Mogą one wiązać się z kilkoma aspektami:

Oczekiwania, jakie spadają na barki trenerów mogą czasem przygnieść nawet takich siłaczy jak Mariusz Pudzianowski. Nie tylko kibice naciskają pragnąc zwycięstw swej ukochanej drużyny, sami zawodnicy liczą na wsparcie w tych najtrudniejszych chwilach, na podpowiedzi, wskazówki, czasem tylko gest, ale wyrażony w odpowiednim momencie. Także rodzice młodych sportowców stawiają wysokie wymagania, bo nie tylko dotyczące tego, by wygrywał zespół, ale także tego, by to właśnie ich dziecko występowało jak najdłużej na boisku. Podczas treningu również oczekują, by to właśnie ich pociechą trener zajął się szczególnie dokładnie, poświęcił jej więcej czasu, a przecież dzieci na treningu jest kilka, kilkanaście. Nad trenerem zazwyczaj jest prezes, który jak każdy przełożony oczekuje efektów wykonywanej pracy. Nierzadko wymaga on od trenera, by określił, jakie miejsce zajmie, jeszcze na początku sezonu, a później niezależnie od sytuacji zrealizował ten cel. Sprawia to, że często przez wiele miesięcy trener żyje pod presją wyniku. Sukcesu oprócz prezesów, kibiców oczekują także sponsorzy. Dziś sport dla wielu firm jest biznesem. Koszulka czy strój zawodnika to po prostu nośnik reklamy – chcieliby oni, by ta reklama ukazywała się jak najdłużej. Drużyna ma więc nie tylko grać, ale wygrywać i w rozgrywkach zajść jak najdalej. A to przecież trener za to odpowiada. Pojawiają się więc kolejne i następne wymagania i oczekiwania wobec jednego człowieka.
Innym czynnikiem, silnie stresującym trenera, jest mnogość ról społecznych jakie on przyjmuje. Zazwyczaj to trener jest organizatorem zawodów czy turnieju, w jakim bierze udział jego zespół. Musi skontaktować się z innymi trenerami, dograć noclegi dla zawodników, ich wyżywienie itd. Często sam poszukuje sponsorów, rozmawia z ludźmi od marketingu, reklamy – wypełnia więc role menedżera. W pracy z młodzieżą silnie rysuje się rola wychowawcy, która dla wielu rodziców jest oczywista. Skoro trener spędza z dzieckiem tak wiele czasu, to ma na niego duży wpływ, niech więc go kształtuje. Wychowawcą staje się często ten trener, który pracuje z dziećmi z rozbitych rodzin – zastępuje wtedy ojca. Dziennikarze, którzy chcą zdobyć jakieś informacje, dzwonią przede wszystkim do trenera, prezes najpierw szuka wieści o wyniku meczu u niego – widzimy więc rolę rzecznika prasowego. Prowadząc zespół zarządza grupą osób, a w grupie czasem zdarzają się konflikty. Czy to między zawodnikami, między rodzicami, działaczami itd. Trener jest nierzadko mediatorem czy wręcz negocjatorem. W mniejszych klubach, czy też rozgrywkach szkolnych staje się on dietetykiem, psychologiem. Widziałem i takie sytuacje, że trener był kierowcą busa, dowożąc swoich zawodników kilkaset kilometrów. Nierzadko pierwszy ocenia, jak poważny jest uraz poniesiony na treningu (lekarz, fizjoterapeuta). Wypełniając wszystkie te zadania dźwiga bagaż wielu obowiązków, nie trudno jest więc się pogubić w tak licznych relacjach. Oczywiście oprócz ról zawodowych trenerzy, jak my wszyscy, wypełniają też role osobiste: są mężami/żonami, ojcami/matkami, przyjaciółmi. Zdarza się, że to współmałżonek najbardziej odczuwa stres, jaki wynika z przegranego przez nas meczu, że to do domu trener przynosi swoje nadszarpnięte nerwy. Dla wielu osób to właśnie rodzina może być wspaniałym sposobem na niwelowanie skutków nadmiernego stresu. Wiele osób – począwszy od bezrobotnych, przez bankowców, aż po gwiazdy światowej estrady czy mistrzów sportowych mówi, że największym dobrem w ich życiu są dzieci. Rodzina jest naturalnym środowiskiem, w którym człowiek czuje się bezpiecznie. To w zaciszu domowego ogniska mogą być znów sobą, nie muszą się pokazywać jak mocni są, jak kamienną twarz mimo porażki potrafią zachować. Wśród bliskich jesteśmy bezpieczni. Wyjście z taką bliską mi osobą na kolacje, pośmianie się podczas zabawnego filmu czy programu to sposoby, niby proste i banalne, ale pozwalające odsunąć głowę od wyników rozgrywek i sytuacji w tabeli. Dla wielu zawodników sposobem na zapomnienie o porażce jest zabawa z kilkuletnim synkiem czy córką. Czas spędzony z dzieckiem aprobuje całą naszą uwagę, nie wracamy więc do przykrych wydarzeń z boiska.
Psycholodzy, a także lekarze, zwracają uwagę na fakt, że stresorem mogą być nie tylko duże i gwałtowne bodźce pojawiające się w naszym polu spostrzegania (jak kontuzja czołowego zawodnika, informacja o śmierci bliskiej osoby). Nie mniej groźne, a o wiele trudniejsze są stresory, które działają delikatnie i tylko nieznacznie wpływają na nasze samopoczucie. Takie destraktory to na przykład niewłaściwe oświetlenie przy biurku w pracy, zbyt głośno pracujący wiatrak od wentylacji czy też nieprawidłowe ustawienie fotela w aucie. Charakterystyczne dla tego typu stresorów jest to, że nie od razu powodują nasz dyskomfort. Najczęściej po dłuższym okresie dostrzegamy, jak bardzo jesteśmy rozdrażnieni, czy też jak spadło nasze samopoczucie. Wówczas warto zastanowić się, czy za taki stan rzeczy nie odpowiadają drobnostki, takie jak niewygodne łóżko lub zbyt nisko ustawiony monitor komputera.
Stres

Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi już wiele lat temu przez Roberta Yerkesa i Johna Dodsona zależność efektywności wykonywanych zadań związana jest z poziomem pobudzenia. Prawa ustanowione przez tych naukowców wskazują, że do optymalnego działania niezbędne jest pobudzenie, ale jego zbyt wysoki poziom będzie działał paraliżująco. Widać to doskonale podczas wielkich imprez sportowych. Sama obecność na tak ważnej imprezie (zależnie od wieku i doświadczenia to Mistrzostwa Polski, Europy, Świata) dostarcza tylu bodźców, czyli pobudzenia, że skuteczność wykonywanych zadań, takich jak rzuty do kosza, podania do partnera, reakcja zmianami na boisku, znacząco spada. Stres bardzo często jest kojarzony negatywnie. Jednak oprócz tego, który utrudnia nasze działania, uniemożliwia realizację celu, czyli dystresu, psycholodzy rozróżniają także stres pozytywny. To właśnie eustres sprawia, że mobilizujemy się przed startem. Czasem wśród zawodników możemy zaobserwować tych, którzy „wchodzą w mecz” dopiero w jego trakcie, to prawdopodobnie oni nie byli odpowiednio pobudzeni na początku występu. W przypadku siatkówki zdarza się tak, że zespół rozgrzewa się (czyli niejako wchodzi na odpowiedni poziom pobudzenia) dopiero w pierwszym secie. Stres więc nie jest tylko przeszkadzający – badacze stresu sformułowali nawet stwierdzenie, że kto się nie stresuje, ten nie żyje. Potrzebny jest nam jednak ten stres, który jesteśmy w stanie kontrolować. To on będzie nas pobudzał, napędzał i sprawiał, że stawiane przed nami zadania stają się możliwe do wykonania. Wracając do zamieszczonego na początku cytatu trener ogromnie traci na efektywności swojej pracy, ale także traci swój autorytet, jeśli nie potrafi zapanować nad własnymi emocjami, nad własnym stresem. Pamiętając o tym, że jako trener jestem nie tylko nauczycielem, wychowawcą, ale także ekspertem – to u mnie zawodnik poszukuje wsparcia, spokoju i opanowania. Sportowcy odbierają stany emocjonalne od swoich trenerów, może się więc zdarzyć, że jeśli nie zapanujesz nad własnymi emocjami, wybijesz zawodnika z rytmu. Co ważne, relacje te są odczuwalne nie tylko podczas zawodów (choć tam najbardziej), także podczas codziennego treningu. Jeśli zawodnik widzi i odczuwa Twoje zniechęcenie, spada jego zaangażowanie w trening. Trener, który jest aktywny, kreatywny i przygotowany, przekazuje swoje emocje podwładnym. Przy tym fragmencie warto poruszyć pewną prawidłowość. O ile wśród menedżerów i biznesmenów szkoli się pod względem rozwoju umiejętności interpersonalnych, radzenia sobie ze stresem czy coachingu zarówno pracowników niższego szczebla, kadry kierowniczej, aż po samych prezesów, to często w sporcie z psychologiem pracuje tylko zawodnik. Trenerzy obawiają się, że gdy zaczną taką współpracę, zostaną odebrani jako słabsi, a przecież w biznesie szkolą się także prezesi. Zdarza się i tak, że cały zespół idzie na zajęcia z psychologiem, cały, ale bez trenera. W ten sposób trenerzy zmniejszają znaczenie treningu mentalnego czy zajęć budujących dobrą atmosferę w zespole. Warto więc przyłączyć się do takich gier i zabaw, by pokazać, że trener też jest człowiekiem, też potrafi się śmiać i bawić.

Jednym ze sposobów zmniejszenia stresu, jaki odczuwa trener, jest obniżenie poziomu pobudzenia. O wiele trudniej jest nam zdać egzamin, strzelić rzut karny czy choćby trafić lotkami w dziesiątkę, gdy wiemy, że jest to ostatnia próba. Traktując półfinał czy finał jako kolejny mecz (a nie mecz ostatniej szansy), zmniejszamy ciężar, jaki wrzuca nam na plecy stawka spotkania. Zawodnik Ghany wykonujący rzut karny w ostatniej minucie ćwierćfinału Mistrzostw Świata w RPE przestrzelił, choć kilkanaście minut później, gdy stawka nie była już tak wysoka trafił. Im mniej akcentujemy rangę, stawkę tym mniejsze szanse na nadmierne pobudzenie, a zatem lepsze wykonanie.
Dla wielu ludzi najbardziej stresująca jest niewiadoma. To, czego nie znamy, wywołuje w nas niepokój. Im bardziej będę skupiał się na tym, co jestem w stanie kontrolować, tym mniej rzeczy mnie zaskoczy. Odpowiednie przygotowanie do zawodów eliminuje lub przynajmniej znacząco zmniejsza ryzyko przypadkowości. Dobrze rozpracowany przeciwnik nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Im lepiej jestem przygotowany, skoncentrowany na tym, na co mam wpływ, to mniejszy będzie poziom stresu. Nie jestem w stanie kontrolować pogody i tego czy spadnie deszcz czy nie, ale aby nie zmoknąć, mogę zabrać parasol.
Jest to czynność instynktowna i nie można tak po prostu przestać oddychać. Jednak istnieje różnica między oddychaniem zwykłym, a świadomym. To drugie – z wykorzystaniem przepony sprawia, że dostarczamy do organizmu odpowiednią ilość tlenu. Dzięki przeponie pracują całe płuca, a co za tym idzie, ilość tlenu dostarczonego do organizmu jest zdecydowanie większa. Niektórzy uważają, że w stresie podczas szybkiego i płytkiego oddechu wykorzystujemy jedynie ok. 30% powierzchni płuc. Warto więc korzystać z ich całej powierzchni, gdyż tlen jest naszym paliwem do działania. Ponadto spokojny oddech jest też sygnałem dla mózgu, że nie potrzebujemy dalszego pobudzenia, że sytuacja została opanowana. Prawidłowo oddychając uspakajamy cały nasz organizm.
Jednym z najlepszych sposobów na rozładowanie stresu, który nagromadził się w naszych mięśniach, jest wysiłek fizyczny (to dlatego menedżerowie i bizneswoman tak licznie uczęszczają na siłownie i różne fitnessowe zajęcia). Podczas ruchu i wysiłku rozluźniamy zbite i ponaciągane mięśnie. Nie oznacza to, że po skończonym treningu z zawodnikami trener ma zostawać na sali i dalej ćwiczyć sam, ale warto pomyśleć o jakiejś formie ruchu. Dynamiczny spacer z kijkami, jogging codziennie rano czy wieczorem lub regularne uczęszczanie na basen. Zresztą pomaga różnego rodzaju aktywność w wodzie – nie tylko pływanie – jacuzzi, sauna czy chociażby ciepła aromatyczna kąpiel, jaką możemy zafundować sobie we własnym domu. Woda doskonale „wyciąga” napięcie mięśniowe. Oprócz dbania o relaks dla mięśni warto też zadbać o odpoczynek dla głowy. Spotkanie z przyjaciółmi, wyjście do teatru czy chociażby seans ulubionych filmów (lekkich i przyjemnych komedii) to czynności, przy których można się odprężyć, choć przez chwilę nie myśleć o najbliższym przeciwniku.

Autor: Marcin Kochanowski

Bibliografia : 
  1. http://www.sportowefakty.pl/pilka-reczna/2009/11/03/gunnar-prokop-zamierzam-udac-sie-do-psychiatry/
  2. Marzanna Herzig, Przychodzi trener do psychologa… Forum Trenera 3 / 2005 Ministerstwo Sportu Rzeczpospolitej Polskiej.
  3. Jan Strelau red. : Psychologia. Podręcznik akademicki. Gdańsk 2007, GWP
  4. Sun Tzu, Sun Pin : Sztuka Wojny. Gliwice 2004, Wydawnictwo HELION

Oceń artykuł:
  • 2.72 z 5 gwiazdek
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Średnia ocena: 2.72
Artykuły mogą być komentowane tylko i wyłącznie przez zalogowanych użytkowników.
Jeżeli nie posiadasz konta w naszej Akademii - założ je już dziś.